28-letni Hiszpan, który od 2011 roku strzeże bramki Czerwonych Diabłów, potrzebował na to osiągnięcie 263 spotkań. Oto jak wyglądała jego droga do tej bariery:

David de Gea został tym samym 15. bramkarzem w historii Premier League z setką czystych kont. Jest to spore osiągnięcie, dlaczego więc milczy o tym oficjalna strona rozgrywek oraz słynny portal analizujący statystyki - Opta?

Wszystko rozbija się o jedno spotkanie z końca sezonu 2014/15. Wówczas United w walce o 3. miejsce podejmowali Arsenal. Podopieczni Louisa van Gaala wygrywali 1:0, ale w 74. minucie kontuzji doznał de Gea i zmienił go debiutujący Víctor Valdés. Były gracz Barcelony nie miał zbyt wiele do roboty, ale po 8 minutach gry zaskoczył go strzał Theo Walcotta odbity przez Tylera Blacketta. Remis oznaczał, że MU zajął ostatecznie 4. miejsce w lidze.

De Gea w tym meczu bramki nie puścił, ale z powodu straty gola przez zespół, większość statystyków nie zalicza tego jako czyste konto. Według nich golkiper United "tylko" 99 meczów kończył bez straty bramki. Tak liczy to Opta oraz oficjalna strona Premier League, podając za sezon 2014/15 10 czystych kont Hiszpana (stąd * w powyższej tabelce).

Co ciekawe jednak, oficjalna gra Fantasy Premier League podaje 11 meczów bez straty gola de Gei w sezonie 2014/15. Dzieje się tak, gdyż regulamin stanowi, że czyste konto przyznane jest zawodnikowi, który rozegrał co najmniej 60 minut spotkania i nie stracił w tym czasie bramki. Nic więc dziwnego, że za spotkanie z Arsenalem bramkarz United może wpisać sobie czyste konto - w końcu gola nie puścił.

Wydaje się, że taka interpretacja jest najlepsza - mówimy w końcu o osiągnięciach indywidualnych, więc zawodnik nie powinien być karany za to, że jego zmiennik się nie popisał i nie zachował czystego konta. Dlatego podobnie jak FPL w swoich statystykach uwzględniamy, że David de Gea oficjalnie należy do klubu "100" w Premier League.

Mecz z Fulham (3:0) to jednocześnie jego 127. mecz bez straconej bramki w barwach MU we wszystkich rozgrywkach. Tym samym 28-latek jest coraz bliżej rekordzisty Czerwonych Diabłów Petera Schmeichela.