10.05.2018, 23:26
Dzisiejszy wyrzyg... przepraszam, mecz, bohaterów miał kilku. Aż nie wiem, którego wyróżnić najbardziej. Dlatego też swoich faworytów wymienię w kolejności przypadkowej, przyznając wszystkim taką samą ilość fasolek o smaku kupy, bo na nic więcej nie zasłużyli.
Pierwszym z nich będzie sędzia tego spotkania, pan Moss. Panu Mossowi chyba bardzo spodobało się to, że pokazał w tym sezonie 100 żółtych kartek i bardzo nie chciał tego wyniku zmienić, w związku z czym, z niewinnością dziewczynki z przedszkola recytującej hymn kraju, ignorował kolejne przewinienia, ewentualnie czasem nadwyrężył swoje płuca i dmuchnął w gwizdek. Niestety, do zmiany pięknej liczby "zmusili" go Pogba i Noble, którzy to starli się byli w końcowej fazie meczu. Gdyby jednak pan Moss posiadał chociaż elementarną wiedzę ze swojego fachu, to wiedziałby, że mógłby nie zmieniać ilości żółtych kartoników pokazanych przez siebie, ponieważ Marka Noble'a należało bezzwłocznie wy[***] z boiska za bycie [***]m troglodytą. Tuż obok niego powinien wylecieć Andy Carroll, który cały czas myśli, że jest drugim Ibrahimoviciem, bo Dalglish kiedyś zakochał się w jego cudownych lokach i wywalił na niego 30 mln. Nic to, że od tego czasu jedynie utwierdza wszystkich w przekonaniu, że jedyne co różni go od takiego Petera Croucha, to fakt, że nie umie strzelać pięknych bramek z przewrotki i cały czas traktuje samego siebie całkiem serio.
Po jednej fasolce chciałbym wręczyć komentatorom C+, którzy zagranie ręką Zabalety nazywają "przypadkowym", ale już bliźniaczą sytuację Pogby okrzyknęli "ewidentnym przewinieniem", nie potrafią zrobić reaserchu nawet na tyle, aby sprawdzić, że de Gea już miał zapewnioną Złotą Rękawicę, a Ederson mógł się z nim co najwyżej zrównać wynikiem i nie ogarniają, że parzysty wynik wcale nie musi oznaczać remisu.
Kolejny bohater będzie grupowy. Nazywa się on Manchester United, a konkretnie zawodnicy, którzy go reprezentują. Jeśli Mourinho mówił o piłkarzach spełniających standardy tego klubu, to chyba miał na myśli tylko de Geę. Przecież żaden inny zawodnik nie zasługuje na to nawet, żeby chociaż całować buty Hiszpana, za to co on odwala w bramce. Niestety, Hiszpan nie może jednocześnie strzelać bramek, a pewnie i to robiłby lepiej niż 3/4 składu. Co z tego, że Jones jest solidny, skoro za chwilę nadwyręży sobie mięśnie twarzy od zbyt częstych grymasów. Co z tego, że Smalling strzeli trzy bramki, skoro zaraz jakiś Arnautović zrobi z niego wiatrak. Co z tego, że Pogba okiwa jednego zawodnika, skoro kolejnemu odda piłkę i pomacha rękami, bo zapomni jak się dabuje. Co z tego, że Sanchez pobije rekord guinessa w liczbie fauli, które można wykonać na jednym zawodniku, skoro w tej drużynie nikt nie umie wykonać dobrego dośrodkowania? Co z tego, że Jesse Lingard dojdzie do dobrej sytuacji strzeleckiej, skoro [***]nie z całego kopyta w środek bramki? Najbardziej zaś podobają mi się kontrataki tej drużyny. Otóż, po przejęciu podania rywali, jeden zawodnik biegnie z piłką, a reszta... zatrzymuje się i czeka na podanie. I to nie jest pierwszy mecz, kiedy podobną sytuację obserwuję. Biłbym brawo, ale bolą mnie już dłonie od oklaskiwania sędziego.
Worek fasolek chcę wreszcie przekazać trenerowi, Jose Mourinho. Serio, ja rozumiem, że można kogoś nie lubić. Rozumiem, że Martial może denerwować, inni zawodnicy również. Ale ja [***], naprawdę, w meczu o pietruszkę, przy stanie 0:0, kiedy od oglądania "gry" United ma się ochotę co najwyżej powiesić na kablu od telewizora, naprawdę wtedy zostawiasz dwie zmiany na koniec meczu i prowadzasz Younga za Sancheza? Wejście Bailly'ego to w ogóle chyba było tylko po to, żeby splunąć w twarz Iworyjczykowi i potem wyszydzać go w szatni, nie umiem tego inaczej wytłumaczyć. Przecież to jest, [***], dramat. Żeby oni jeszcze chociaż prowadzili w tym spotkaniu, ale nie, to był zasrany, bezbramkowi, kurłajegomać remis. Mourinho miejże ty resztki godności, resztki szacunku do kibiców, którzy wydają pieniądze na abonament telewizyjny albo bilety. Albo chociaż potem nie rób z siebie świętoszka na konferencjach i po prostu przyznaj, że masz ich głęboko w [***].
Wiem, że brzydko pisze, ale ten mecz już mnie nawet nie znudził, a sfrustrował. Bo człowiek odpala tę telewizję, licząc, że chociaż w takim meczu o nic strzelą ze trzy bramki, coś popykają. A ja tymczasem czuję się, jakby Mourinho stanął nade mną, zarzygał mi się prosto na twarz i jeszcze potem z oburzeniem pytał, dlaczego nie jestem zadowolony, przecież specjalnie pił dzisiaj miętę, żeby ładnie pachniało.
Dawajcie tego Milinkovicia-Savicia, Freda i kolejnych zawodników, którzy albo nic nie zmienią albo nagle zapomną jak się gra. Ale spokojnie można będzie wtedy powiedzieć, że jesteśmy w okresie przejściowym, bo przecież nowi zawodnicy, aklimatyzacja i trzeba się przystosować, a Guardiola to w ogóle miał szczęście, bo on od razu super skład dostał.
Dobra, chyba już mi lepiej.