Roy Keane nigdy nie owijał w bawełnę. Czy to na boisku, czy już poza nim. Dość powiedzieć, że jego cięty język był jednym z powodów rozstania się z United. Po zakończeniu kariery piłkarskiej można czasem spotkać Roya w roli eksperta przy okazji meczów w angielskich stacjach. Były kapitan Manchesteru United potrafi również zaskoczyć na konferencjach reprezentacji Irlandii, w sztabie której Keane pełni rolę asystenta trenera Martina O'Neilla. Bywa poważnie, gdy ochrzania publicznie piłkarzy Irlandii za nieprzykładanie się na boisku (McGeady), bywa śmiesznie. Nuda? Nigdy.

Jeden z dziennikarzy wykorzystał okazję przed meczem z Gruzją i pociągnął temat obecnych wydarzeń na rynku transferowym. Odpytywanym - ktoś, komu kompletnie nie po drodze z dzisiejszą młodzieżą piłkarską i panującymi trendami w świecie piłki.

Roy:

Czacha dymi, naprawdę. To jest niepojęte jakie liczby padają na rynku, ale to nie wina piłkarzy - taki mamy rynek, tak dziś jest oceniana wartość zawodników. Te liczby są niewyobrażalne, szczególnie za przeciętnych gości.

Jak ktoś chciałby zostać zawodowym piłkarzem, to teraz jest najlepsza pora. 35 baniek za przeciętnego gracza? Bożesz ty mój... Ale takie są czasy, to nie wina zawodników.

Dziennikarz:

Ile dzisiaj byliby warci piłkarze z Twoich czasów?

Piłkarze, z którymi ja grałem? Którzy na przykład?

Mam na myśli wielkich piłkarzy, jak Ruud van Nistelrooy.

Oooo, Ruud? Przy tym co się dzisiaj dzieje na rynku? Miliard. (wybuch śmiechu na sali)

David Beckham?

Miliard.

Giggsy?

Dwa miliardy.

Roy Keane?

3,75 mln funtów... (tyle MU zapłacił Nottingham Forest za Keane'a)