09.07.2017, 16:27
Cześć Starej Gwardii! Jak ktoś tu jeszcze jest i to czyta, to pozdrawiam. Z racji tak ważnego wydarzenia jak odejście Rooneya, musiałem dodać kilka słów od siebie.
Odejście Rooneya to dla mnie z punktu widzenia kibica United koniec pewnej epoki. Z racji wieku nie mogłem śledzić początków kariery Giggsa, Scholesa, czy Neville'a naszej wielkiej trójki związanej z United od A do Z i których postawa przez całą zawodniczą karierę może i powinna być stawiana za wzór dla innych. I piszę o czysto sportowych sprawach.
Od razu przyznam się, że Rooney od dawna jest moim ulubionym zawodnikiem i pamiętam masę chwil radości związanych z jego osobą. Dlaczego ulubiony? Bo był przez wiele lat odbiciem najlepszym cech Manchesteru United i sir Aleksa Fergusona. Zawziętość, upór, ambicja w dążeniu do celu, sportowa złość i walka do końca, nawet gdy sytuacja wydawała się beznadziejny. Fantastyczny powrót po piłkę przez całe boisko z sezonu 2007/08 w meczu z Tottenhamem pamiętam do dziś. To było coś, to był Wayne w najczystszej postaci chciałoby się rzecz.
Ale oprócz cech charakteru też umiejętności piłkarskie. Ktoś powie, że nie był ani najlepszy w dryblingu, ani w podaniach, ani w grze piętą i może mieć rację. Ale Fergusona w swojej książce napisał moim trafnie: "czysty surowy talent". Na pewno nie w pełni wykorzystany i tutaj się zgadzam. Euro 2004, początki w United, facet się zapowiadał lepiej od Ronaldo, a na przestrzeni lat okazało się że nawet się do niego nie zbliżył. Takie są fakty. Czemu? Z racji braku pracy, popalania, palenia, wiadomo o co chodzi. Nie każdy jest Maradoną czy Bestem, którzy będą geniuszami niezależnie od trybu życia. Rooney by wspiąć się na swój maksymalny poziom musiał grać, być w formie fizycznej, a tak nie było. Ilość jego kontuzji, przerw była bardzo duża, a każdy powrót do formy w jego wykonaniu trwał dłużej niż u innych zawodników.
Ja przez całą karierę Roo miałem też problem z jednym jego zachowanie, choć w zasadzie trudno mieć do napastnika pretensje o pomaganie w defensywie. Według mnie Anglik angażował się w ten aspekt aż nadto. Dziwnie to zabrzmi ale - był za mało samoluby. W sezonie 2009-10 pokazał się ze świetnej strony jako snajper. Do początku kwietnia strzelił 34. bramki i pewnie gdyby nie ta nieszczęsna kontuzja kostki zostałby królem strzelców Premier League. Aha, w tym momencie nie mogę nawiązać do radości, euforii wręcz jaka zapanowała gdy okazało się że Rooney wystąpi w rewanżu przeciwko Bayernowi w sytuacji gdy wydawało się, że jest to niemożliwe. Wtedy był w United pół Bogiem. Kilkanaście miesięcy później obrzucano go nie błotem, a gównem, ale jak to mówią - łaska pańska na pstrym koniu jeździ.
Zawsze naturalnym wydawało mi się zakończenie kariery Rooneya tutaj, w United. Jakiś czas temu nie wyobrażałem sobie innego scenariusza i całe czas wierzyłem w powrót do chociaż 80% formy dawno Wazzy. Ale nie jestem ślepy i nie lubię się okłamywać i w trakcie ostatniego sezonu sam doszedłem do wniosku o najlepszym rozwiązaniu dla obydwu strony, czyli odejście Wayne'a. Sportowy nic nam nie nadawał. Z dawnego snajpera zostało niewiele, z rozgrywania jedynie podania w bok, z przyspieszeniem z roku na rok było coraz gorzej. To nie miało sensu. Rooney w Evertonie jeszcze pogra, to klub innego kalibru. Nie zasługiwał i nie chciał by kończyć karierę jako trzymana za zasługi LEGENDA. Tak, legenda, jeśli ktoś ma wątpliwości odnośnie określenia tak Wayne'a Rooneya w kontekście Manchesteru United jest niepoważny. Próby wymuszenia nowego kontraktu poprzez szantaż z pewnością nie przysporzyły mu chwały, ale trzeba mieć miarę zasług i "grzechów". Takie zresztą zachowanie w futbolu są na porządku dziennym, a My fani United patrzymy chyba na piłkarzy prze pryzmat Scholesa, Neville'a i Giggsa. Co jest błędem - bo to były wyjątki i takich będzie coraz mniej. W najbliższej historii tego klubu, pewnie wcale.
253 bramki i najlepszy strzelec w historii Manchester United. Najlepszy strzelec w historii reprezentacji Anglii, w obu przypadkach bijąc rekordy Bobby'ego Charltona. I to wszystko nie jest typowy snajper czający się na gole, a człowiek zostawiający serce na boisku. I pomyśleć, że można go nazwać zawodnikiem niespełnionym. To tylko świadczy jaki miał potencjał, ile mógł osiągnąć.
Dzięki za wszystko i powodzenia!
LEGENDA!